niedziela, 17 kwietnia 2016

Nigdy nie wiem czy wypada się przedstawić czy nie. Czy podać rękę, uśmiechnąć się zwyczajnie, czy tylko puścić oczko zachęcająco. Nie wiem. Nie wiem czy to ma sens, czy ktokolwiek ma ochotę na coś nowego. Czy przypadkiem pod szyderczą warstwą fałszu nie zostanę sprowadzona do pionu normalności, pozbawiona swojego 'ale i wszechobecnego brokatu. Nie wiem. To chyba własnie tej niewiedzy boimy się najbardziej mimo iż niecierpliwie przebieramy nóżkami czekając na błyszczące nowości pachnące czekoladą. Czyż nie? Piskliwym pełnym podniecenia głosem... Tak! CZEŚĆ.


Niekoniecznie wiem o czym i jak i kiedy i dlaczego i dla kogo. Całkiem możliwe, ze tylko dla siebie by w takie deszczowe niedzielne wieczory jak ten, bez mężczyzny obok, który zazwyczaj jest całym słońcem i humorem jaki mnie otacza, mieć do kogo uśmiechnąć się mentalnie, poopowiadać kolorowe historie, ugotować miłość w pięciu smakach, mieć z kim odbijać szablony na paznokciach czy przeżyć kinowe wersję romansów raz jeszcze. By być. Drugim wcieleniem za życia bez zbędnego... no właśnie. Marudzenia. Tak. Zdecydowanie marudzenia. Przechodząc do rzeczy. CZEŚĆ.

XOXO
(poczuj klimat LA, wyobraź sobie amerykańskie seriale sprzed lat, bądź gossip girl taką jaką tylko wyobraźnia Ci pozwala!)